piątek, 28 grudnia 2007

CZAS OŁOWIU


Jednak najbardziej przenikliwym i poruszającym filmem na temat korzeni terroryzmu jest „Czas ołowiu” Margarethe von Trotty, całkowicie ignorujący militarno-sensacyjny aspekt zjawiska. Film niemieckiej reżyserki jest przejmującą opowieścią o dwóch siostrach: feministce Juliane, od najmłodszych lat sprzeciwiającej się surowym zasadom obowiązującym w domu pastora, i spokojnej, pokornej Marianne, którą spóźniony okres młodzieńczego buntu przywiódł do ekstremalnej formy wyrażenia swojego sprzeciwu wobec reguł społecznych – walki terrorystycznej. Von Trotta nie oskarża terroryzmu ani też go nie broni, choć zapewne w dużym stopniu identyfikuje się z celem, o który dwie siostry walczyły tak odmiennymi metodami. Pokazując spotkania i dyskusje obu sióstr, ogniskuje swoją uwagę nie tyle na roztrząsaniu kwestii moralnych i politycznych, lecz przede wszystkim na psychologicznym portrecie kobiety, która jeszcze na kilka lat przed uwięzieniem zdawała się stanowić idealny i trwały komponent „komórki społecznej”, jaką jest rodzina. Marianne (Barbara Sukowa) nie ma w sobie rysów patologicznych; jej determinacja, wrażliwość i wola walki skazały ją raczej na tragiczny los osoby, która mogła odnaleźć swoją dojrzałość tylko na wykluczającym ją ze społeczeństwa marginesie anarchii. Tragizm filmu rodzi się także z bolesnej konstatacji, że w swojej walce przegrywa zarówno bezkompromisowa Marianne, jak i wykorzystująca legalne sposoby perswazji społecznej – czasopisma, manifestacje – Juliane. „Czas ołowiu” jest w warstwie emocjonalnej przede wszystkim przenikliwym, poruszającym portretem dwóch sióstr. Rysem dramatycznie pogłębiającym tę nieszablonową wizję terroryzmu jest fakt, że osobą odpowiedzialną za zbrojne zamachy staje się kobieta.

Die Bleierne Zeit

Brak komentarzy: