piątek, 28 grudnia 2007

UTRACONA CZEŚĆ KATARZYNY BLUM


...albo: Jak powstaje przemoc i do czego może doprowadzić – tak brzmi pełny tytuł filmu i minipowieści noblisty Heinricha Bölla – pisarza z takich, którzy lubili trzymać rękę na pulsie i aktywnie reagować na wydarzenia bieżące. Tak książka jak jej ekranizacja są jawnym i ważnym dokumentem nader nerwowego momentu w historii RFN połowy lat 70-tych oraz zapisem ówczesnego stanu umysłowego rozpalonych głów.
Geneza społeczna-polityczna obu dzieł artystycznych jest zasadnicza: to okres, w którym Niemcy Zachodnie zmagają się z plagą profesjonalnego terroryzmu w postaci Frakcji Czerwonej Armii lub – jak kto woli – grupy Baader-Meinhoff. Böll, na łamach prasy, już kilkakrotnie wypowiadał się w tej sprawie: miarka się przebrała kiedy czysto rabunkowy napad na bank w Kaiserslautern część prasy automatycznie połączyła z RAF-em. Böll zareagował przeciw nagonce i w efekcie sam stał się jej obiektem jako ‘na równi niebezpieczny’. Także Schlöndorff i von Trotta stali się obiektem zainteresowania służb specjalnych – ich domek w słonecznej Toskanii stał się celem prewencyjnego ataku profesjonalnego szwadronu antyterrorystycznego. Miarka się przebrała – pisarz i filmowcy postanowili zareagować na to wszystko po swojemu, czyli nakręcili głośny film według okrzyczanej powieści.
Bohaterką jest skromna panna Blum, która – zupełnie przypadkowo w trakcie trwającego karnawału – została kochanką człowieka, który już od dawna jest inwigilowany. Z tego właśnie powodu kolejnym obiektem operacyjnej działalności policji i służb specjalnych zostaje także Bogu ducha winna Katharina. Z dnia na dzień staje się współczesną wersją kafkowskiego Józefa K. rodem z Procesu – małym człowiekiem zaplątanym w mechanizm Policji, Władzy i Prawa. Realizatorzy komplikują ten układ, w który wprowadzają jeszcze jeden czynnik: wolną prasę w postaci brukowego dziennika, żądnego poczytności, czyli sensacji na pierwszą stronę. W ten sposób Blum staje pod podwójnym obstrzałem, w którym – paradoksalnie – Policja staje się ciut mniej przykra i kłopotliwa od bezwzględnych przedstawicieli filaru demokracji, czyli Czwartej Władzy. Personifikuje ją pewien pismak, który węszy w tym wszystkim swoją życiową szansę: ten narcystyczny i egoistyczny obleśnik staje się cieniem Katarzyny Blum. Nie odstępuje jej o krok, preparuje pokrętną biografię, podkręca fakty, manipuluje i uatrakcyjnia zgodnie z własnym wyczuciem sensacyjności. Doprowadza to do kompletnego rozstroju psychicznego bohaterki, która decyduje się na rozwiązanie ostateczne - pozbycie się nie dającego jej spokoju bezwzględnego krwiopijcy.
Niesamowicie zainscenizowana finałowa sekwencja zabójstwa dziennikarza jest silnie skontrapunktowana cynicznym epilogiem: to ujęcia z pogrzebu dziennikarza, gdzie z ust prasowych magnatów padają okrągłe i patetyczne mowy o wolności słowa, służbie publicznej, misji w obronie demokracji, etc. Trudno o bardziej ironiczne zestawienie sensów – zwłaszcza w kontekście iście bestialskiego zachowania reporterów względem nie wadzącej nikomu dziewczyny, która nagłym uczuciem wplątała się w ogólnokrajową kabałę polityczną. Utracona cześć... stara się być wiwisekcją nie tyle pewnych faktycznych stanów rzeczy, co przykrych konsekwencji ich medialnych odzwierciedleń – tym razem w brukowej prasie (z biegiem czasu głównym celem ataku stanie się oczywiście wszędobylska telewizja).
Trzeba powiedzieć szczerze – nie jest to obraz obiektywny: wręcz odwrotnie – film Schlöndorffa i von Trotty jest nad wyraz tendencyjny, jednoznaczny i utrzymany w tonacji otwarcie histerycznej – zatem tym bardziej chwytającej za gardło (powieść Bölla idzie raczej w stronę karykaturalnej satyry). W tym jednak jego zasadniczy i niespodziewany walor – oddanie ducha i atmosfery tamtych czasów, niemal gorączkowy brulion, w którym nie ma czasu na subtelności, głębokie przemyślenia i dzielenie włosa na czworo. Realizatorzy postawili na frontalny, wściekły atak – i to im się udało, bowiem film bucha od napięć i emocji, stając się tym samym manifestem pewnej politycznej postawy. Trzeba to umieć docenić, bowiem rzadkością jest film tej klasy artystycznej, który tak otwarcie aktualizuje pewien stan ducha, politycznych zapatrywań i znaków czasu. Przy okazji – Utracona cześć... – mimo swojej (zwłaszcza politycznej) kontrowersyjności – stała się wielkim sukcesem nowego kina niemieckiego i podwyższyła europejski standard kina politycznego. Na te tematy powstanie potem wiele filmów, zaś o ingerencji mediów masowych w prywatne życie maluczkich – będzie ich jeszcze więcej i jeszcze bardziej brutalnych.

DIE VERLORENE EHRE DER KATHARINA BLUM ODER: WIE GEWALT ENTSTEHEN UND WOHIN SIE FÜHREN KANN

Brak komentarzy: