środa, 26 grudnia 2007
LUDZKIE DZIECI
Rzecz dzieje się na Ziemi w 2027 roku: nadzieja na przedłużenie istnienia gatunku ludzkiego wydaje się być niejasną mrzonką. Już od prawie 19 lat nie przyszło na świat na naszej planecie żadne dziecko, a z każdym upływającym "bezdzietnym" rokiem rasa ludzka w niewytłumaczalny sposób zbliża się do całkowitego wymarcia. O ile większość ludzi przyjmuje ten nieunikniony wyrok z oporem, popadając w bezprawie i nihilizm, są również tacy, którzy nie składają broni i postanawiają godnie walczyć o zjednoczoną planetę i prawa topniejącej w oczach populacji.
Wielka Brytania jest jednym z krajów, którym udało się, poprzez politykę militarystycznego imperializmu, przetrwać ten narastający zamęt, przypłacając to jednak stale zwiększającą się falą nielegalnych imigrantów, którzy każdego dnia dobijają do jej brzegów. Widząc jednak jedyną drogę do zachowania spokoju w rządach totalitarnych twardej ręki, władze umieszczają uchodźców w tymczasowych obozach, a następnie deportują.
Dla Theo cały ten światowy zamęt i bicie na alarm nie mają większego znaczenia. Jego azylem jest totalny stan odrętwienia, na który sam dał sobie przyzwolenie. Ten były aktywista, znieczulony za sprawą własnych bolesnych przeżyć z przeszłości z obojętnością podchodzi do tego, co dzieje się wokół niego. Jedynym pozytywnym elementem jego wegetacji są odwiedziny u starego przyjaciela Jaspera, który mieszka na wsi, z dala od zgiełku Londynu. Podczas wizyt obaj wspominają szczęśliwsze czasy, kiedy ramię w ramię udzielali się w akcjach mających na celu uświadomienie społeczeństwa co do nieuchronnego nadejścia gorszych czasów. Teraz obaj czują się na marginesie tego samego społeczeństwa, które nie potrafi dawać już żadnych odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytania, w tym także jedno najważniejsze - co dalej?
Children of Men
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz